.: WITAMY

  .: URZĄD

  .: NASZA GMINA




Wieczernik - o wierszach Krystyny Łaszczych



Pomiędzy nonszalancją a łoskotem dnia, pomiędzy tańcem chocholim a skowytem wydrążonych ludzi, pomiędzy rewolucją a upadkiem, chucią a barbarzyństwem pomówień, oskarżeniami a dotykalną krzywdą, pomiędzy goryczą a pragnieniami, które spełnić się nie mogą, pomiędzy strachem a bezwstydnym "ukrzyżuj, ukrzyżuj", pomiędzy judaszową zdradą a judaszowym strykiem, jest cisza. Jest wieczernik. Jest człowiek obnażony, sam na sam z Bogiem, Bogiem żywym, Bogiem rozpoznanym, Bogiem prawdziwym, Bogiem jedynym. Ta współobecność Boga i człowieka, współobecność polegająca na zobaczeniu i podjęciu Boga przez człowieka i człowieka przez Boga, na wzajemnej potrzebie spotkania, poza osamotnieniem i poza tłumem, ta współobecność tłumaczy całe nasze ziemskie bytowanie, tę staranność w cierpliwym porządkowaniu podarowanej nam i zastanej przez nas przestrzeni. Nie warto komplikować dalszego opisu. Nic nowego pod słońcem. Krawiec porządkuje świat krojąc precyzyjnie materiał. Ogrodnik przydaje światu piękna pielęgnując magnolię, czule nazywaną królową ogrodu. Księgami opiekuje się bibliotekarz i rozmawia co dzień z książkami. To rozmawianie także porządkuje świat i mnoży dobre tropy. Można w nieskończoność przytaczać kolejne wizerunki troskliwych gospodarzy tego świata. Trzeba jednak pamiętać, że każda troska prawdziwa bierze swe źródło w wieczerniku. Także troska poetów. Także troska Krystyny Łaszczych, poetki, która na obrzeżach świata, zapisuje wiersze, wiersze różne, figlarne, mistyczne, kronikarskie, codzienne i niecodzienne, zawsze sprawiedliwe, zawsze powzięte z wieczernika, tego szczególnego miejsca, gdzie śmierć i zmartwychwstanie mają swe miejsce, gdzie cudem jest wszystko, gdzie wypełnia się nie tylko Pismo, ale każdy z nas, bo jesteśmy dziećmi Prawdy, wszyscy, bez wyjątku, bez względu na ułomności, które tę Prawdę przyćmiewają, zniekształcają, poniżają.


Krystyna Łaszczych na zawsze pozostanie poetką religijną. Także wtedy, gdy pisze gadki, tak bardzo dowcipne i lekkie. Także wówczas, gdy rozmawia ze światem o sprawach najistotniejszych. Tę religijność określają ciche błogosławieństwa, które nosi w sobie, a które możemy śmiało nazwać pokorą, dobrocią, miłością do ludzi i Kurpiowszczyzny, pogodą ducha i szczerą nadzieją, przymiotami już dzisiaj nieczęstymi, chyba mało modnymi, które inni uznają za balast, nieporadność, zbędny naddatek. Czyż wiejskość nie otwiera przed nami kolejnych szans, pomimo tylu innych bolesnych ograniczeń? Czy duch tej ziemi nie wspiera nas dyskretnie w sięganiu po daty duchowe, wewnętrzne iluminacje, wieczernikowe drżenia i wieczernikową bojaźń, tę bojaźń najprawdziwszą, gdy Stwórca powiada nam tak wiele, właściwie wszystko, a my, ciągle mając wolną wolę, możemy o wszystkim zapomnieć, wszystkim wzgardzić, wszystkiego się wyprzeć, wszystko zlekceważyć. Krystyna Łaszczych posiadła nie tylko łaskę układania słów. Jest w tej poezji coś szczególnego. Coś paradoksalnego. Cisza wszechobecna szczepiona jednak na powabnym napięciu, dwugłosie z tego i nie z tego świata, dwugłosie cichych pielgrzymów i proroków, którzy już wiedzą, wiedzą na pewno, a nam nie chce się to wszystko pomieścić w głowie, i nie dowierzamy, to znaczy godzimy się nawet na ten odmienny przekaz ale nie dowierzamy, nie chcemy przysiąść w wieczerniku, bo nie ma tam satelity, komputera, srebrnej Nokii, naszych orderów, pochwał nam przypisanych, zaszczytów liczonych skrupulatnie. Przyjmijmy tedy poetów. Mają tak wiele do powiedzenia. Gdy pędzimy coraz bardziej, coraz bardziej uszczuplamy bogactwo dnia, nocy, pór roku, gdy delektujemy się własnym imieniem, gdy już przekonaliśmy samych siebie, że właśnie tak musi być, to nawet wtedy, miejmy odwagę, by rozejrzeć się nieco i wypatrzeć, jednego przynajmniej, poetę. Bo tylko oni chcą nam szczerze coś ważnego podpowiedzieć. Wieczernik może być wszędzie. Może nie być go nigdzie. Gdy Krystyna Łaszczych upomniała się wierszami o bardziej ludzki, bardziej różnorodny świat, nam trzeba już tylko poczekać, tylko przystanąć, trochę jak w wieczerniku, mając przy tym oczy i uszy otwarte, otwarte serca i wszelkie zmysły. Bo wiersze są dobrem mistycznym i znakiem realnym. Ich powstanie od Boga zależy. Poetom przypadło w udziale zapisanie i ułożenie słów wedle usłyszanych prawideł. My zaś możemy szczęśliwie rozmyślać nad tymi tekstami, ciesząc się, że mamy tak bardzo hojnych darczyńców.



Dariusz Łukaszewski







Biuletyn Informacji Publicznej Gminy Kadzidło Biuletyn Informacji Publicznej





Copyright © by Urząd Gminy Kadzidło 2010